Dlaczego kochamy komiksy?

Komiksy – miłość do nich jeszcze niedawno przypisywano wyłącznie „nerdom” i „geekom” – dzisiaj stanowią już mainstream. Od kilku lat jesteśmy wręcz zalewani przez wielkie filmowe produkcje oparte na komiksach, więc ciężko znaleźć osobę, która nie znałaby Batmana, Supermana czy innego „mana”. Były jednak czasy, w których komiksy objęte były cenzurą, z którą nawet superbohater nie mógł wygrać.

Na początku lat 40. XX wieku w Ameryce wybuchł prawdziwy boom na superbohaterów. Komiksy skierowane do młodych czytelników obfitowały w treści o charakterze polityczno-społecznym, często służyły również celom… propagandowym. Twórcy komiksów niejednokrotnie czerpali inspirację z policyjnych kartotek i opisywali faktyczne przestępstwa – wydania obfitowały więc w przemoc, były też pełne brutalności, co tylko pomagało w ich sprzedaży. Szybko więc pojawiły się głosy o szkodliwości takich treści i ich demoralizującym wpływie na młode umysły. Pokłosiem antykomiksowej propagandy stał się, przyjęty w 1954 roku, Kodeks Komiksowy (Comics Code Authority), który nakładał szereg wymagań na treści i obrazy. Mimo, że wprowadzenie kodeksu mocno ograniczyło kreatywność i wolność tworzenia, znalazły się wydawnictwa, które przekuły ograniczenia w sukces. Kodeks nie dotyczył bowiem innych planet, więc Marvel czy DC zaczęły tworzyć bohaterów walczących w kosmosie czy nawet w innych wymiarach. Wykreowano nowe postacie, które miały inspirować nastolatków i pokazać, że każdy może być superbohaterem. Tak też samotny i zmagający się z codziennością Peter Parker stał się Spider-manem, niewidomy chłopiec Matt walczącym ze złem Daredevilem, a osierocony Bruce Wayne najlepszym detektywem świata – Batmanem.

Dzisiaj rynek wydawniczy obfituje w komiksy każdej treści. Trafimy tu kryminały, horrory, fantastykę, a nawet romans. Na okładach komiksów możemy znaleźć nazwiska wielkich pisarzy, takich jak Nail Gaiman czy Stephen King. Możemy też znaleźć komiksowe wersje ulubionych książek – na przykład „Wiedźmina” Andrzeja Sapkowskiego. Jeśli więc nigdy komiks nie trafił w Twoje ręce niech Dzień Publicznego Czytania Komiksów będzie początkiem wspaniałej przygody. My polecamy 5 komiksów z amerykańskiej klasyki gatunku, które po prostu musisz przeczytać! Jeśli jednak ta forma nie jest Ci obca, a Twoja domowa biblioteczka ugina się pod ciężarem komiksów (jak moja!) poleć nam swoje ulubione dzieła!

TOP 5. Zacznij czytać komiksy.

  • „Batman Długie Halloween” (polecamy, jeśli lubisz czytać kryminały! Możesz nawet spróbować rozwiązać zagadkę przed Batmanem – zmierzysz się? Twórcy, Jeph Loeb i Tim Sale, to jeden z najbardziej znanych duetów w świecie komiksowym).
  • „Old Man Logan” (opowiada historię starego już Wolverina – jednak bez obaw, nie trzeba znać innych komiksów, aby polubić tę historię).
  • „Moonknight” (świetna seria o nieznanym jeszcze superbohaterze, polecamy, jeśli masz niewiele czasu na czytanie).
  • „Parker” (adaptacja książki „Parker” autorstwa Richarda Starka, polecamy dla fanów thrillerów i kryminałów. Warte obejrzenia choćby po to, aby podziwiać ręcznie rysowane obrazki Darwina Cooke’a).
  • „Nowa granica” (tutaj zaczniesz swoją przygodę z Ligą Sprawiedliwości i zaprzyjaźnisz się z takimi herosami, jak Superman, Batman czy Wonder Woman).

Ela Nowak, Team Komunikacja Olivia Business Centre

Nie trać czasu! Ostatni tydzień wakacji przed Tobą

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Musicie przyznać, że z wakacjami to jest naprawdę dziwna sprawa! Ciepłe, letnie miesiące mijają niespostrzeżenie i nim zdołamy się obejrzeć nadchodzi wrzesień, a wraz z nim wszystko to, czego „tygrysy” nie lubią najbardziej.

Ale, ale…  Zanim się to stanie mamy jeszcze chwilę czasu. I ten ostatni tydzień najlepiej spędzić na całego. Jak zabawa, to zabawa, więc po długiej i burzliwej dyskusji proponujemy trzy najlepsze sposoby na zakończenie wakacji 2019. Raz, że odrobinę z przymrużeniem oka, dwa – z przytupem!

Świeć jak diament

Jak Trójmiasto długie i szerokie jest jedno takie miejsce, gdzie blask, błysk i glamour w 1000 odsłonach były, są i będą koniecznością. Kto nigdy, nawet jeden malutki raz nie pokonał „Monte Lansino” w pięknych ciuchach i chęci znalezienia najlepszej zabawy niech pierwszy zamknie ten tekst;) Monciak to taki punkt na mapie, który zaliczyć trzeba. Sława wyprzedza miejsce, a ono  – wiadomo – zobowiązuje. Może korzystając z okazji podejść do tematu najluźniej na świecie i ruszyć w miasto, które nigdy nie śpi tak, by mijająca nas publiczność naprawdę wstrzymała oddech? Pokonując majestatycznie trotuar od góry do dołu, by w finale wylądować tam, gdzie każdy był niezależnie od pory roku i ceny biletu? Niech crème de la creme tegorocznych wakacji stanie się Molo. Z obligatoryjnym no filter Molo selfie bardziej błysnąć się nie da!

Odwagi!

Wszystkie drogi prowadzą nad wodę. To, że zimną, a czasem z sinicami, potraktujmy jako sprawę drugorzędną, rzucając się w wir sportowej zabawy, gdzie jedynie szaleństwo w najczystszej postaci ma znaczenie. Zróbmy coś, co powoduje gęsią skórkę, niedowierzanie i śmiech – a na pytanie „dlaczego ja” odpowiedzmy sobie – przecież tylko niebo jest granicą.

Niech żyje adrenalina, więc porzucając krem do opalania i kocyk nad brzegiem dziarsko ruszmy w fale wołając “ahoj przygodo”! Na rozgrzewkę skuter wodny w opcji pojedynczej lub z drugą połową, potem narty i ekstremalna przejażdżka na oponie za motorówką. Brzmi zachęcająco? Tym tropem idźmy dalej – szybki banan, wakeboard z małymi przeszkodami, dla relaksu kite, a na koniec, gdy słońce zacznie chylić się ku morskiej tafli flyboard. Bez obaw, jak podkreślają instruktorzy każdemu najpierw miękną kolana, ale przecież wakacje są po to, by zrobić coś, co całkowicie w głowie się nie mieści. Skoro jest z czego wybierać, to mamy to!

Designerska perspektywa

Takie dwa lub więcej dni wymagają odpoczynku zaraz po. Najlepszy i jak widać sprawdzony jest rodzimy sport narodowy, czyli parawaning plażowy w najczystszej postaci. Czego nam trzeba, by marzenie mogło się ziścić? Wizyty w markecie i decyzyjności, który parawan spełni najskrytsze oczekiwania. Jak radzą doświadczeni parawaningowcy najważniejsze, aby design był zgodny z tym, co nam w duszy gra. Podobno nie ma nic gorszego, niż męka w kratkę albo w paski, skoro my uwielbiamy motylki, czy kwiatki. Kolejnym elementem plażowej układanki jest rozmiar – tu musimy sami sobie odpowiedzieć, jaka perspektywa i zasięg sprawią, że bez zakłóceń będziemy się pławić w słonecznym wypoczynku, wdychając jod na kolejne trudne i zimne miesiące. Pamiętajcie, odchodząc od kasy z parawanem pod pachą najważniejszy jest czas rozstawienia się na plaży. Tu znów z pomocą przychodzą starzy wyjadacze radząc, że w weekendy rezerwować skrawek plażowego piasku powinno się, gdy pierwszy kur zapieje. W tygodniu można pospać – około godziny 8:00 jest jeszcze szansa, że zobaczymy z naszej twierdzy morski brzeg bez lornetki. Taki drodzy Państwo wewnętrzny regulamin;)

Jeden tydzień i trzy sposoby – naszym zdaniem i twórcze i zachęcające! Co ważne, że wszystkie się łączą, elastycznie przenikają i na starcie powodują, że nawet jeśli te 7 ostatnich wakacyjnych dni nie okaże się przełomem, to i tak przejdą do historii, którą już za rok będziemy wspominać ze śmiechem.

 

Dagmara Rybicka, Dział Komunikacji Olivia Business Centre

#bądźmyEKO

Podczas Lata na Patio podpowiadaliście, co można robić na co dzień, by być EKO. Przedstawiamy listę Waszych prostych rozwiązań. Warto przełamać nasze przyzwyczajenia i mieć ze sobą – zawsze – materiałową torbę na zakupy czy pojemnik na wodę. Warto też pamiętać o tym, by gasić światło, kiedy wychodzimy z pomieszczenia, w którym już nikogo nie ma i wyjmować ładowarki z gniazdek po „reaktywacji” naszych urządzeń. Na końcu listy znajdziecie proste przepisy, np. na krem do rąk czy odkamienianie czajnika:)  

OTO WASZE PROSTE POMYSŁY NA BYCIE EKO

  • Segreguję śmieci
  • Piję z własnych kubków, szklanych!
  • Mam ze sobą zawsze własny pojemnik na wodę
  • Piję kranówkę
  • Mam kompostownik
  • Nie używam słomek plastikowych
  • Noszę ze sobą materiałową siatkę na zakupy
  • Jeżdżę rowerem
  • Jeżdżę komunikacją miejską
  • Korzystam z carpoolingu
  • Mam dzbanek do filtrowania wody
  • Gaszę światło zawsze, gdy wychodzę pomieszczenia
  • Nie zostawiam ładowarek w gniazdkach, kiedy ich nie używam
  • Zbieram deszczówkę
  • Kupuję wodę tylko w szklanych butelkach, które poddaję recyklingowi
  • Robię listę zakupów, w ten sposób nie marnuję jedzenia i nie kupuję zbyt wiele
  • Nie korzystam z plastikowych opakowań na wynos
  • Mam własne, wielorazowe opakowania na posiłki i żywność
  • Nie drukuję faktur, wszystko robię elektronicznie
  • Zbieram skorupki po jajkach i przekazuję osobie, która ma kury
  • Kupuję eko-worki dla psa
  • Sadzę drzewa
  • Zbieram śmieci w lesie
  • Okamieniam czajnik octem
  • Do sprzątania używam sody
  • Szyję z firanek worki do warzyw i innych rzeczy, które chcę przechować
  • Kupuję pieluchy tetrowe dla dzieci, nie jednorazowe
  • Kupuję w second handach, trafiam tam na odzieżowe perełki
  • Robię własny płyn do mycia okien
  • Sama robię kosmetyki

Zrób swój krem do rąk

Łatwy w przygotowaniu krem na bazie masła kakaowego i oleju kokosowego. Składniki, jakich będziesz potrzebować:

  • 2 łyżki stołowe oleju kokosowego (30 g)
  • 1 łyżka stołowa masła kakaowego (15 g)
  • 1 łyżeczka do herbaty oleju migdałowego (5 ml)
  • 4 krople aromatycznego olejku cytrynowego

Sposób przygotowania:

  • Wlej olej kokosowy i masło kakaowe do szklanego pojemnika i podgrzej w urządzeniu typu bemar przez kilka minut, aż masło stopi się z olejem.
  • Gdy oba składniki będą już płynne, dodaj do nich 4 lub 5 kropli aromatycznego olejku z cytryny i 1 łyżeczkę do herbaty oleju migdałowego.
  • Po wymieszaniu wszystkich składników przelej tak uzyskany płyn do słoika lub innego szczelnie zamykanego pojemnika.
  • Na koniec pozostaw go do ostygnięcia.

Proste odkamienianie czajnika

Wystarczy, że wlejesz do czajnika szklankę octu oraz pół szklanki wody. Następnie włącz czajnik. Po zagotowaniu wody poczekaj około godziny – ocet usunie nawet bardzo gruby osad. Po wszystkim umyj wnętrze czajnika i zagotuj wodę kilka razy, by pozbyć się przykrego zapachu.

Własny płyn do mycia naczyń

Do bardzo gorącej wody dodaj 1 łyżkę sody oczyszczonej i 10 kropli olejku cytrynowego. Takim roztworem myj naczynia opłukując je w drugiej komorze wypełnionej octem (tutaj nie ma konieczności przepłukiwać naczyń pod bieżącą wodą, ocet odkazi naczynia, nabłyszczy i ulotni się bardzo szybko).

Wielorazowe woreczki na warzywa i owoce

Woreczki warto uszyć w kilku rozmiarach i przetestować różne materiały. Na przykład firanka lub tiul będą dobre na lekkie produkty, a bawełna na cięższe zakupy. Dużym plusem „firankowych” torebek  jest to, że są transparentne – widać, co jest w środku – a ponadto umożliwiają dostęp powietrza do środka.

Potrzebne materiały

  • resztki firanki lub materiał z bawełny,
  • maszyna do szycia, nici, szpilki, nożyczki,
  • sznurek bawełniany.

Sposób wykonania

  • Z materiału wycinamy długi prostokąt.
  • Dwa dłuższe boki przeszywamy ściegiem zygzakowym albo owerlokiem.
  • Zszywamy dwa dłuższe boki ze sobą, ale z jednej strony nie szyjemy do końca i zostawiamy około 3 cm.
  • Podwijamy górną część dwa razy, tak aby powstał tunel, przez który będzie można przeciągnąć sznurek. Następnie przeszywamy na dole.
  • Przez powstały tunel przewlekamy sznurek. Najlepszym sposobem jest przypięcie małej agrafki na końcu sznurka, dzięki której łatwiej będzie przesuwać go w środku. Na końcach sznurka zrób pętelki.
  • Wywróć worek na prawą stronę (szwy powinny zostać w środku). Woreczki gotowe do użycia! Tu z materiałem zdjęciowym

 

Dodatkowe informacje znajdziecie m.in. :

eko-miszmasz

paulinagorska.com

przystanek-eko.pl

 

W rytmie Bass’n’Roll. Adrian z firmy Amazon

Zarządza czasem i gitarą basową, której dźwięk słychać na festiwalach i rockowych wydarzeniach muzycznych. Wierny młodzieńczym ideałom czerpie inspirację z klasyki gatunku – Iron Maiden, Judas Priest i Saxon niezmiennie grają mu w duszy od wielu lat. Adrian Jegorow, Team Manager Centrum Rozwoju Technologii Amazon umiejętnie dzieli dzień na dwa; w równowadze pomiędzy pracą, a pasją, w której ciężkie brzmienie heavy metalu gładko przechodzi w Bass’n’Roll.

Bardzo zaangażowany w muzykę?

Bardzo i pewnie dlatego gram w dwóch zupełnie różnych gatunkowo zespołach. Access Denied to klasyczne heavy metalowe brzmienie lat 80 – tych, a z kolei w Hellvoid słychać „Bass’n’Roll”.

Bass’n’ roll to nowy gatunek?

Taką nazwę wymyśliliśmy sami, ponieważ najbardziej oddaje skład, w jakim gramy. Tu w klasycznym rock’n’rollu wykorzystujemy dwie gitary basowe, perkusję i wokal.

Od ilu lat na muzycznej scenie słychać Access Denied?

Zespół istnieje od 2003 roku, ja gram w nim od 7 lat.

Jak pan odkrył ten dość niszowy gatunek?

Faktycznie, współczesny heavy metal to raczej muzyczna nisza. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że rock i metal wracają, sięga po nie coraz więcej młodych ludzi. Ja fascynację tymi brzmieniami wyniosłem z domu – tato od zawsze słuchał rocka i heavy metalu, więc wychowałem się przy dźwiękach Black Sabbath, Led Zeppelin, Iron Maiden i Saxon.  Tak na dobre przygodę muzyczną rozpocząłem mając 11 lat, gdy wszyscy wokół słuchali hip hopu. Siłą rzeczy bardzo szybko stałem się klasowym outsiderem (śmiech).

Wciąż z długimi włosami?

Zacząłem zapuszczać mając 14 – 15 lat. Wtedy też za zgodą rodziców wyruszyłem na pierwsze koncerty. Do dziś pamiętam Iron Maiden z 2003 roku w Dortmundzie w Niemczech.

Zainspirowali muzycznie?

Myślę, że mocniej, niż mi się wtedy wydawało. Jednak nie zacząłem od gitary basowej, tylko od początku marzyła mi się gitara elektryczna. Fascynowało mnie, co robi na scenie mój imiennik Adrian Smith, na którego z resztą cześć otrzymałem imię!

Jak przyjaźń z gitarą basową wygląda w praktyce?

Pracując zawodowo muszę się ograniczyć do „spotkań” trwających dwie godziny dziennie. W szczycie dobijałem nawet do 6, biorąc granie na poważnie. Teraz równie mocno się przykładam, ale staram się znaleźć balans pomiędzy pracą, a pasją.

Samouk?

W dużej mierze tak. W Niemczech ukończyłem liceum o profilu muzycznym, gdzie ilość zajęć była znacznie większa, niż w klasycznej placówce.  Pojęcie mam, ale podkreślam, że nie była to stricte szkoła muzyczna. Nuty znam, z teorią też się zapoznałem, natomiast jeśli chodzi o grę na instrumentach jestem typowym samoukiem.

 

Jak udaje się godzić grę w obu zespołach?

Na pierwszy rzut oka może się to wydawać bardzo skomplikowane – jednak z Access Denied nie koncertujemy tak intensywnie. W skali roku gramy do 10 koncertów, próby najczęściej odbywają się przed, więc mogę znacznie bardziej skupić się na zespole Hellvoid, który wymaga spotkań się 3 – 4 razy w tygodniu. Da się to pogodzić, ale przyznaję, że momentami jest ciężko  dlatego kluczem jest dobra organizacja czasu.

Terminarz koncertowy Hellvoid mocno napięty?

W ubiegłym roku zagraliśmy 28 koncertów, obecnie jesteśmy na dobrej drodze, aby wynik pobić. Tego lata pojawiło się sporo możliwości, coraz częściej to my jesteśmy zapraszani na różne imprezy muzyczne i festiwale. W ostatni pierwszy weekend sierpnia graliśmy na festiwalu w Niemczech. Takich okazji jest coraz więcej.

Trudno było się przebić?

Generalnie jest trudno. Rynek muzyczny nie dopuszcza zbytnio nowych graczy, musi być to coś odkrywczego lub wybitnego. Z Hellvoid jest łatwiej, ponieważ staramy się tworzyć nowy gatunek muzyczny. Dwa basy jednocześnie są rzadko spotykane –oczywiście zdarzały się zespoły w takim składzie, ale były raczej unikatem na scenie i nie wiedzieć czemu nie gościły na dłużej w świadomości słuchaczy, traktowane raczej, jako projekty eksperymentalne. Nikt nie grał prostego rock’n’rolla, więc wydaje się, że ta muzyka zaczyna się bronić, a nasze wykonanie zaczynają zauważać organizatorzy i promotorzy.

Stacje radiowe też?

Bywa różnie. W ubiegłym roku zaprosiło nas Radio Gdańsk, na którego antenie można było posłuchać rozmowy z członkami zespołu i naszych propozycji muzycznych.  Niestety to nie tak, że duże i znane rozgłośnie pukają do naszych drzwi, bo niezależnie od zmiany preferencji ta muzyka pozostaje ciężka i niszowa.

Idealna na antenę Antyradia

Tak i tam właśnie małymi kroczkami staramy się dobijać. Warunkiem by się to mogło wydarzyć jest pierwsza płyta długogrająca, którą planujemy nagrać w tym roku.

Ile ma ich pan w dorobku?

Jedną długogrającą będącą trzecią zespołu Access Denied, która wyszła w ubiegłym roku. Hellvoid wypuścił już dwie tak zwane „EP – ki”, jeszcze beze mnie. Mam nadzieję, że pierwszego długograja uda nam się nagrać w obecnym składzie.

Pomysł na karierę za Oceanem jest?

To wcale nie jest takie proste (śmiech).

W Amazonie wiedzą i słuchają?

Tego nie dało się ukryć! Nie mam w zwyczaju chwalenia się, ale sam mój image zdradza, że coś z muzyką mam wspólnego, dlatego już na samym początku padło pytanie, czy coś tworzę, gram w zespole.  Moi przełożeni bardzo popierają pasję, nigdy nie ma problemu z urlopem i gdy pojawiają się możliwości koncertowania dostaję zielone światło na wolny piątek.

Pana zespół też postawił na ciężkie brzmienia?

W Centrum Rozwoju Technologii Amazona jestem Team Managerem, prowadzę 37 osobowy zespół, zarządzając czasem pracy, nie muzycznym gustem (śmiech). Czy słuchają? Pewnie nawet z czystej ciekawości zdarzyło się zajrzeć na YouTube, a to dla mnie znaczy wiele.

Gdzie i kiedy na Wasz koncert?

Z Hellvoid najczęściej koncertujemy poza Trójmiastem, natomiast  Access Denied będzie można usłyszeć 16 sierpnia podczas ‘Weekendu na rockowo” w Pucku. 17 sierpnia zapraszam na podobną imprezę, tym razem do Kosakowa.

 

Rozmawiała Dagmara Rybicka, Zespół Komunikacji Olivia Business Centre 

Warto tu być! Subiektywny przegląd wydarzeń

Przygotowaliśmy dla Was garść propozycji na sierpień:) Wśród nich m.in.:

1-27.08 62. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Archikatedrze Oliwskiej

Jeden z 3 najstarszych festiwali muzycznych w Polsce. Swój kunszt zaprezentują najwybitniejsi organiści świata. Katedralne organy to instrument o niespotykanym brzmieniu, konstrukcji i możliwościach. Przekonajcie się sami. 

Miejsce: Archikatedra Oliwska

 2 -4.08 XXXIV Sopot Molo Jazz Festival

Na zachętę: w festiwalu udział wzięli m.in.: Arthur Blythe, Eddie Henderson, Chico Freemanem, Reggie Moore, Colin Hunter, Tyler Hornby, Adrian Cunningham. Nieodłącznym elementem wydarzenia są pochód nowoorleański i jam-sessions. Warto. Miejsce: Molo w Sopocie.

Miejsce: Sopot/ molo

7-11.08 Octopus Film Festival

Najbardziej nieokrzesany festiwal filmowy w Polsce. Uczta dla miłośników kina gatunkowego. W programie ponad 30 filmów z różnych dekad i stron świata oraz kilka pokazów specjalnych. Po seansach czas na imprezy w industrialnych klimatach Stoczni Gdańskiej.

Miejsce: Stocznia Gdańska

I wiele więcej:)

Nasze propozycje na sierpień możecie pobrać w formacie PDF oraz pliku PNG

Wydarzenia w Olivii znajdziecie zaś tutaj!

Dajcie nam znać, czy takie kalendarium jest dla Was ok? Piszcie na komunikacja@oliviacentre.com