Kolejne Lato na Patio za nami. Zobacz relację!

Hej ho, hej ho na jagody by się szło! Co prawda Królewny Śnieżki i 7 Krasnoludków nikt chyba nie spotkał, ale przepyszne lody i rewelacyjne jagodzianki przyciągnęły na patio silną ekipę, co się zowie! Za nami drugi odcinek najbardziej gorącego Lata na Patio. Jaki będzie trzeci przekonacie się już 8 sierpnia. Kto był, ten wie, że najlepsze letnie atrakcje tylko w Olivia Business Centre:)

 

 

Pod Karmazynowym Kogutem

Z całą pewnością stał się niekoronowanym symbolem lata. Przez trzy wakacyjne tygodnie przenosi odwiedzających w świat historii, pilnie strzeżonych tajemnic i kufrów pełnych najrozmaitszych skarbów. W zakamarkach wybrukowanych kostką uliczek nic nie jest oczywiste, o czym przekonujemy się odwiedzając liczne i barwne stoiska z bursztynem, rzemiosłem, sztuką i tradycyjnymi potrawami. O fenomenie rozpoczynającego się 27 lipca Jarmarku Świętego Dominika –  opowiada Zenon Gołaszewski, historyk, tłumacz, publicysta, autor książek popularnonaukowych i powieści historycznych.

Przyciąga tak turystów, jak i gdańszczan – na czym polega magia Jarmarku?

Magia w swej definicji to między innymi „niezwykła siła oddziaływania, wywieranie wpływu”. I to się sprawdza w wypadku Jarmarku Dominikańskiego. Po prostu, wystarczy chociaż raz na nim być, poczuć tę atmosferę, „powdychać historię” zawartą w wystawianych antykach, przedmiotach z przeszłości, a wszystko na tle gdańskich zabytków, by ulec temu urokowi i wyczekiwać go każdego roku. Osobiście, jako historyk i pisarz, a od urodzenia gdańszczanin, od dawna poddaję się nastrojowi, jaki towarzyszy temu Jarmarkowi.

Jaka jest geneza tego wydarzenia?

Geneza tego wydarzenia jest bardzo odległa w czasie, dotyczy średniowiecza, a konkretnie roku 1260, kiedy to papież Aleksander IV przyznał tutejszym dominikanom przywilej odpustowy wraz z datą jego rozpoczęcia – 5 sierpnia, w dniu święta założyciela ich zakonu – świętego Dominika.

Czy w Polsce ma miejsce podobne święto, które cieszy się taką popularnością?

Zdecydowanie nie, o czym świadczy liczba odwiedzających Jarmark, która od lat sięga milionów!

Dlaczego ta tradycja jest tak ważna dla regionu?

Jarmarki od stuleci były magnesem przyciągającym zarówno handlujących, jak i kupujących, wielokrotnie decydowały o rozkwicie miejscowości, które je urządzały. Nic dziwnego, że władze miast zabiegały (wielokrotnie bezskutecznie) o możliwość ich organizowania. Te, uświęcone tradycją wieków, a taki jest Jarmark Dominikański, nadal pełnią tę samą rolę, przyciągają uwagę wielu, a tym samym promują region.

Jak bardzo Pana zdaniem zmienił się model kultywowania Jarmarku?

Zależy z jakim okresem należałoby go porównać. Na pewno jest bardziej świecki w porównaniu ze średniowieczem i rzadziej używa się tu słowa „odpust” w znaczeniu odpuszczania grzechów. Po prostu jest to wpisana w gdański kalendarz wspaniała impreza, gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie.

Także karmazynowego koguta!

Cóż, ten jest symbolem wszystkich Jarmarków Dominikańskich na świecie. Karmazynowy kogut był zarówno antycznym atrybutem patrona kupców i handlu – Hermesa, ale ponieważ pianie koguta zwiastowało nadejście dnia i światła, dobrze też wpisało się w symbolikę chrześcijańską.

Czy „okiem” obcokrajowca gdańska tradycja jest zrozumiała?

Z pewnością wydarzenie jest dodatkową atrakcją, jeśli akurat przyszło im odwiedzać Gdańsk w tym czasie w charakterze turystów. Dla Europejczyków pojęcie jarmarków nie jest obce, natomiast dla osób z innych kręgów kulturowych ma to zapewne posmak egzotyki i najpewniej jeszcze bardziej pozwoli im to zapamiętać pobyt w Gdańsku i naszym regionie.

Czy można pokusić się o stwierdzenie, że Jarmark Dominikański jest wydarzeniem znanym w Europie, w świecie?

Z pewnością coraz bardziej znanym w Europie. Czy w świecie? Na to chyba trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale wszystko idzie w kierunku, by tak właśnie się stało. Wiem o obcokrajowcach – hobbystach, a nawet znam takich osobiście, którzy przyjeżdżają na Jarmark Dominikański, by wzbogacić swoje kolekcję.

Rozmawiała Dagmara Rybicka

Dział Komunikacji Olivia Business Centre

Okno na świat. Olivia Star!

Stało się, to na co wszyscy z niecierpliwością czekali! Chmury na wyciągnięcie ręki, zapierająca dech w piersiach panorama Trójmiasta i wielki błękit Zatoki Gdańskiej już teraz możemy podziwiać z tarasu widokowego na 32 piętrze prestiżowego budynku Olivia Star.

Nic dziwnego, że konferencja prasowa zapowiadająca najbardziej oczekiwane otwarcie tego sezonu przyciągnęła wszystkie opiniotwórcze media Pomorza. Na 32 piętrze Olivia Star wydarzył się przełom, stając się zwiastunem całkowicie nowej perspektywy dla biznesu, w której udział może mieć każdy mieszkaniec Trójmiasta.

Magiczna perspektywa

Ogólnodostępny taras widokowy to wyjątkowe preludium oferty, jaką proponuje największe Centrum Biurowe na Pomorzu. To właśnie z wysokości 130 metrów roztacza się nowa, niczym nie ograniczona perspektywa spojrzenia na dynamicznie rozwijający się Gdańsk. 360 stopniowe ujęcie pozwala również dostrzec największe trójmiejskie atrakcje, takie jak sopockie molo, klify w Orłowie, stadion Energi Gdańsk, a przy sprzyjającej widoczności mekkę sportów wodnych na Półwyspie Helskim.

To przede wszystkim nowa przestrzeń na mapie Trójmiasta dedykowana zarówno turystom, jak i mieszkańcom. Miejsce, gdzie poza niezapomnianym widokiem nasi goście będą mieli szansę spojrzeć z dystansem na otoczenie, oderwać się nieco od codzienności i spędzić miło czas niezależnie od tego czy będzie to spotkanie rodzinne czy biznesowe. Taras to oczywiście niezapomniany widok ale odwiedzający będą mogli liczy na atrakcyjną ofertę kulinarną, kameralne koncerty i inne wydarzenia kulturalne – zdradza Krystyna Hartenberger-Pater, Head of International Sales, PR & Marketing. 

Taras widokowy jest jedynie częścią 32 piętra, ponieważ wizją, która przyświecała projektowaniu wnętrz, jest przede wszystkim stworzenie miejsca, które przyciągając niczym magnes zaczaruje odwiedzających szeregiem wydarzeń biznesowych, kulturalnych i tych dedykowanych trójmiejskim rodzinom. 

Projektując przestrzeń widokową stanęliśmy przed wielkim wyzwaniem, które trudno porównać z jakimkolwiek wcześniejszym doświadczeniem. Całość kondygnacji została podzielona na 3 strefy stylistyczne, odpowiadające temu, co odwiedzający mogą zobaczyć za oknem.  – opowiada architekt Anna Branicka, kierująca zespołem Design Anatomy, który w porywający sposób odtworzył klimat właśnie tych bliskich sercu miejsc w budynku Star.

Okno na świat

Okno na świat, bo tak chyba śmiało można określić realizacje bardzo szybko stanie się miejscem kultowym i ważnym na mapie kraju.

Tworzymy unikalne miejsce nie tylko w Trójmieście czy Polsce ale odważę się powiedzieć – nawet w Europie.  Nie tylko zapierający dech widok 360 stopni i możliwość wyjścia na zewnętrzny taras, położony na wysokości ponad 130 m stanowią wielką atrakcję, ale również unikalna aranżacja poszczególnych przestrzeni i starannie dobrana oferta gastronomiczna piętra 32 stanowi powód, aby odwiedzić to miejsce nie raz. Wierzymy, że miejsce to stanie się symbolem miasta i jego wizytówką, z której wszyscy będziemy dumnidodaje Rafał Marcyniuk – Członek Zarządu Olivia Star Top.

Ukoronowaniem unikatowego widoku i ciekawie zaprojektowanych wnętrz jest wielofunkcyjna strefa oferująca punkty gastronomiczne, przestrzenie ekspozycyjne oraz miejsce dla mniejszych i większych eventów, które staną się udziałem odwiedzających.

Mamy świadomość, że każdego gościa tarasu widokowego wynosimy wysoko ponad ziemię, a poprzez to pozwalamy mu spojrzeć z dystansem na codzienność, jednocześnie dając chwilę dla siebie z dala od zgiełku codzienności. Oferować będziemy wyjątkową atmosferę miejsca, w którym warto bywać. Liczymy więc, że czas spędzony na górze stanowić będzie jakościową formę wypoczynku i stanie się jednym z ulubionych miejsc spotkań zarówno turystów, jak i mieszkańców regionu zaprasza Krzysztof Dembek Członek Zarządu Olivia Top Star.

To znak, że chmury naprawdę są na wyciągnięcie ręki!  Wystarczy zarezerwować bilet za pośrednictwem oficjalnej strony Tarasu www.oliviastar.pl, by już za chwilę cieszyć się tym, co pozornie niemożliwe, a w mgnieniu oka powstało w samym sercu Trójmiasta.http://www.oliviastar.pl

TU KUPISZ BILET NA TARAS WIDOKOWY

 

Dagmara Rybicka

Communication Manager Olivia Business Centre

 

 

 

 

Lato, lato, lato na Patio!

Lato, lato, lato czeka
Razem z latem czeka rzeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas (…)

Nic w tym dziwnego! Jesteśmy w Olivia Business Centre! Przecież my lato zaczynamy i kończymy na Patio.

Było, jak być powinno, czyli smacznie, sportowo i słonecznie!

Gotowi na kolejną odsłonę? Spójrzcie na zdjęcia i wyobraźcie sobie, że już za 2 tygodnie zaskoczymy Was na maksa, bo zabawa dopiero się rozkręca!

Fot. Maciej Roszkowski, welovefoto.pl 

„Urlop” od codzienności. Rozmowa z Joanną Kuczerowską-Prus z HK Finance

Na „urlop” od codzienności wybiera się w każdej wolnej chwili. Strzelnica pozwala jej oderwać się od zgiełku, wyciszyć się i skupić uwagę nie tylko na obowiązkach. Ładując magazynek zdaje sobie sprawę, jak ważna jest umiejętność koncentracji, bo w strzelectwie sportowym właśnie skupienie to klucz do sukcesu. Celne oko to mit, z uśmiechem przyznaje Joanna Kuczerowska-Prus z HK Finance, Mistrzyni i Wicemistrzyni Juniorów Młodszych, członek Kadry Narodowej, uczestniczka zawodów międzynarodowych i drużynowa Druga Wicemistrzyni Polski w Strzelectwie Sportowym. 

Dość nietypowa dyscyplina, jak zaczęła się przygoda na strzelnicy?

Przyznaję, strzelectwo sportowe jest wciąż niszową dyscypliną. Moje początki to gimnazjum. Podczas jednej z lekcji WF-u zorganizowano nabór do sekcji. Cała nasza grupa miała okazję przekonać się, na czym polega ten sport. Obserwujący nas trenerzy dostrzegli we mnie potencjał i zaprosili do udziału w regularnych treningach.

Sportowy strzał w dziesiątkę?

Zupełnie nie! Początkowo miałam sporo wątpliwości. Obawiałam się broni, jednak namówiła mnie koleżanka, której bardzo się te pierwsze zajęcia spodobały. Trenowałyśmy dwa, trzy razy w tygodniu, a po pewnym czasie z całego naboru zostałam tylko ja.

Bariera została przełamana?

Strzelectwo wciągnęło mnie całkowicie. Bardzo podobało mi się, że w tej dyscyplinie wynik zależy wyłącznie ode mnie.

Ile czasu spędzała pani na strzelnicy?

Średnio trzy godziny pięć dni w tygodniu.

Ile to oddanych strzałów?

Nigdy nie liczyłam (śmiech). Trening dzieli się na oddane strzały i te wykonywane na sucho. Bez amunicji mogę sobie wszystko dokładnie zaplanować, pracując nad perfekcją w ułożeniu ciała.

Jest tak ważna?

Strzał z amunicji powoduje odrzut, a uwaga skupia się na efekcie, zamiast na przygotowaniu. Błędy, które widać na tarczy wynikają z ułożenia ciała. Moim zadaniem jest minimalizować sytuacje, które mają wpływ na precyzję. Tym bardziej, że cel jest bardzo mały. Pole dziesiątki na tarczy dla karabinu pneumatycznego, do której strzela się z odległości 10 metrów, ma jedynie 0,5 milimetra średnicy.

Wzorem była mistrzyni olimpijska Renata Mauer-Różańska?

Tak, oczywiście była dla mnie wzorem, wciąż jest. Miałam okazję rywalizować z Renatą, strzelałyśmy w tych samych konkurencjach. Nasza mistrzyni skończyła karierę kilka lat temu, wycofując się ze startów. Nic dziwnego, osiągnęła w sporcie wszystko!

Ile kobiet strzela sportowo?

W Mistrzostwach Polski łącznie we wszystkich kategoriach startuje około 80 pań; zaczynając od młodziczek, a na seniorkach kończąc. Wiadomo, że najbardziej licznie jest u najmłodszych, ponieważ  dziewczyny maja czas, aby regularnie trenować.

Jak pani sobie radzi?

Najlepiej, jak potrafię (śmiech). Przyznaję, że aktualnie trenuję dość rzadko. Sprzęt mam w domu, więc tam najczęściej robię treningi na sucho bez amunicji oraz te mentalne, gdzie układam sobie wszystko po kolei w głowie. Trenuję na strzelnicy w Gdyni, więc przeszkodą są dla mnie korki w godzinach szczytu. Dotarcie na Oksywie do Akademii Marynarki Wojennej to prawdziwa wycieczka.
Czasami trenuję też w moim macierzystym klubie w Słupsku, którego barwy reprezentuję niezmiennie od 14 lat.

Czym różni się karabin sportowy od broni oglądanej na filmach?

Sportowy jest ładowany na pojedynczą amunicję. Filmowe mają pojemny magazynek i strzały oddaje się maszynowo. W strzelectwie sportowym każdy załadowany nabój wymaga osobnych przygotowań –  załadowania broni, przymierzenia się i wycelowania.

Ile waży karabin sportowy?

Maksymalnie do 6,5 kilograma.

Jak przyzwyczaić się do takiego obciążenia?

Systematyczny trening sprawia, że chociaż nasze ciało coraz lepiej radzi sobie z wagą sprzętu to „w kość” dostaje kręgosłup. Dlatego wplatamy ćwiczenia ogólnorozwojowe typu basen, bieganie i jazda na rowerze, które wzmacniają mięśnie. Pomocą jest specjalistyczny strój, który delikatnie usztywnia i wspomaga kręgosłup, co jest szczególnie ważne w początkowej fazie kariery. Strzelcy zaczynają treningi jeszcze w trakcie rozwoju, więc profesjonalne wyposażenie jest bardzo istotne.

Kiedy zaczyna się strzelecka emerytura?

Nie ma górnej granicy wieku. Najstarszy uczestnik, a zarazem medalista Igrzysk Olimpijskich miał około 70 lat, ale to było 100 lat temu (śmiech). Jeśli ktoś ma czas, lubi ten sport i nadal utrzymuje się na poziomie, który sprawia mu satysfakcję to nie widzę problemu. Na krajowych listach startowych pojawiają się nawet pięćdziesięciolatki.

Pani nazwisko jest na tych listach cały czas?

Staram się regularnie startować, oczywiście z mniejszym natężeniem, niż w szczycie kariery. Obowiązki zawodowe i priorytety spowodowały, że muszę racjonalnie dzielić swój czas. Łatwiej jest mi brać udział w zawodach, które są w pobliżu, w maju wystartowałam w II Rundzie Pucharu Polski w Bydgoszczy.

Były zakusy na Olimpiadę? Miała pani szansę na ten najważniejszy start?

Gdy zaczynałam trenować na poważnie określono mnie, jako jedną z nadziei olimpijskich. Zostałam powołana do Kadry Narodowej, miałam zaszczyt reprezentować kraj podczas międzynarodowych zawodów, między innymi w Pilźnie. Z pewnością miałam predyspozycje i te motywowały mnie, by osiągać, jak najwięcej. Niestety na przeszkodzie stanęło zdrowie, a ja musiałam powiedzieć stop marzeniom.

Duch sportu pomaga zawodowo?

Tak. Specyfika życia sportowca z mnóstwem obowiązków i na walizkach sprawia, że od najmłodszych lat nauczyłam się bardzo dobrej organizacji. Potrafię zarządzać czasem, umiem ustalić priorytety, a co najważniejsze jestem zdyscyplinowana. Znajomi śmieją się, że wszystko mam zawsze dopracowane w najdrobniejszym szczególe i nic nie wydarzy się na spontanie. Przyznają też, że świetna ze mnie organizatorka!

Obok laptopa futerał na karabin, jak przyjęli to współpracownicy?

Z wielkim zaciekawieniem (śmiech). Planuję dla nich wspólne wyjście na strzelnicę i mam nadzieję, że już niedługo uda nam się zgrać dużą grupą. Interesują się moimi startami, dopytują o treningi,  widzę, że ten strzelecki świat trochę ich fascynuje.

Celne oko to podstawa?

Zaskoczę, bo wielu strzelców ma wady wzroku, w których pomocą są soczewki i okulary korekcyjne. Największą rolę w tym sporcie odgrywa to, co mamy w głowie. Jak pomyślę sobie „tylko nie strzel ósemki” to istnieje duże ryzyko, że właśnie ona wpadnie.

Jakim cudem?

Nie dopilnuję w głowie jakiegoś elementu w chwili złożenia, przygotowania się i oddania strzału. Wystarczy, że zgubię jakąś składową, albo nie skoncentruję się i ta „ósemeczka” może niechcący wpaść. Oko schodzi na drugi plan, co udowodnił mój trener, który pewnego dnia położył mnie na strzelnicy, powiedział zamknij oczy i strzelaj.

Strzeliła pani?

Najpierw ułożyłam swoją postawę, zamknęłam oczy i oddawałam strzały. Były w tarczy! Co prawda nie w dziesiątkę, ale zatrzymywały się w czarnym.

Jakiego czasu potrzebuje pani, aby precyzyjnie się złożyć?

Wszystko zależy od dnia i konkurencji. Inaczej pracuję, gdy muszę się pobudzić, a jeszcze inny sposób mam na to, gdy potrzebuję spokoju. Średnio oddanie jednego strzału wraz z przygotowaniem trwa minutę.

O sukcesie decydują miliony powtórzeń?

Tak, dlatego w treningu proporcje rozkładają się na pół – ile z amunicją, tyle  na sucho. Celem jest zachowanie przez ciało pamięci mięśniowej i przepracowanie poszczególnych elementów. Jednego dnia koncentrujemy się nad wyciskaniem spustu, drugiego nad oddechem. Mieszanie tych elementów we wspólnej jednostce powoduje misz-masz. Jestem zwolenniczką, aby każdy trening pozwalał skupić się nad jednym elementem. Dopiero zawody to czas, gdzie pozwalam sobie na pewien automatyzm.

Gdzie wydarzył się najbardziej pamiętny start?

Chyba w 2008 roku, gdy podczas Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych zdobyłam złoto i srebro indywidualnie. W późniejszych latach byłam w czołówce, jednak prześladowała mnie klątwa czwartego miejsca. W pamięć zapadały każdorazowo zawody międzynarodowe, które były organizowana na zupełnie innym poziomie, niż w Polsce. Obecnie Wrocław może poszczycić się taką światową strzelnicą. Z drugiej strony każdy wyjazd, każdy start trudno zapomnieć.

Co w najbliższych planach?

Mistrzostwa Polski, w których wystartuję w sierpniu. Podchodzę do tego bardziej rekreacyjnie, ale oczywiście będę starała się zrobić co w mojej mocy, by powalczyć o kolejny życiowy rekord.

W medalach?

Miejsce nie jest tak istotne, jak rekord. Marzy mi się, by w karabinie pneumatycznym  przebić barierę 610 punktów.

Jak trudne jest to zadanie?

Dla światowej czołówki strzelców z pewnością nie. W najważniejszych imprezach ich wyniki to około 627 punktów. Poprzeczka wisi bardzo wysoko, pora się z nią zmierzyć!

 

Rozmawiała Dagmara Rybicka, Olivia Business Centre

Wielki Finał piłkarskiej Ligi Olivia Business Centre

Trzecie mistrzostwo w historii zdobył Dream Team Niezniszczalni Energa, który po emocjonującym finale pozbawił złudzeń broniący tytułu zespół City Fit. Trzecie miejsce wywalczyli piłkarze Fundacji Lechii Gdańsk. Jak zapowiadają, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa!

 

To będą naprawdę zasłużone wakacje. Walka o prymat w 9 edycji Piłkarskiej Ligi Olivii Business Centre była bardzo zacięta! Przez cały sezon zawodnicy udowodnili, że pasja uskrzydla. Zdaniem kibiców technicznie strzelonych bramek i poprowadzonych akcji nie powstydziłby się zawodowiec, więc nadzieje związane z kolejnym sezonem rosną. Tak dla piłkarzy, jak i fanów, którzy coraz tłumniej wspierają rywalizujące drużyny.

 

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie!

Najpierw w spotkaniu o trzecie miejsce zeszłoroczni finaliści – Fundacja Lechii Gdańsk, pokonali thyssenkrupp 7:5. W tym zespole jest moc, bo po raz drugi w fazie pucharowej Lechistom udało się odrobić po przerwie dwubramkową stratę, by ostatecznie wygrać mecz.

 

Jest lekki niedosyt, w zeszłym roku byliśmy w finale, a i w tym niewiele zabrakło – mówił na gorąco po meczu kapitan FLG, Kamil Kosior.

 

Wreszcie przyszedł czas na „Grande Finale” sezonu, w którym zmierzyły się broniący tytułu CityFitDream Team Niezniszczalni Energa. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu DTN Energa zwyciężyła 5:3, sprawiając niespodziankę i zdobywając trzeci tytuł mistrzowski w swojej historii.

 

To był bardzo trudny mecz. Gdyby potrwał kilka minut dłużej, mógłby być remis i rzuty karne i emocje byłyby jeszcze większe. Gramy w lidze od pierwszego sezonu, praktycznie tym samym składem. Wygraliśmy wcześniej właśnie pierwsze rozgrywki, a także zdobyliśmy puchar w 2014 roku – powiedział po meczu kapitan DTN Energa, Bogusław Kowalski.

 

Gratulujemy przeciwnikom. To były zacięte zawody, ale potrafimy przegrywać. Niestety nie udało się obronić tytułu. Liczymy na rewanż w przyszłym roku – podsumował finał Mateusz Szkoda z CityFit.

 

Puchary, confetti i Gość Specjalny

Oprawa finału musiała być na miarę sezonu. Ku zaskoczeniu zawodników i fanów ceremonię dekoracji transmitowało na żywo Radio Eska. Jak bardzo „Olivian” łączy wspólna pasja mogli przekonać się słuchacze najbardziej popularnego programu Eska Summer City.

 

O to właśnie chodziło, bo nie wystarczy braw, aby nagrodzić piłkarzy za wyśmienity sezon. Trzy najlepsze zespoły otrzymały medale, które wręczali Agnieszka Zglinicka, Dyrektor Resident Relations w Olivia Business Centre wraz z Wojciechem Walanią, Pełnomocnikiem Zarządu firmy.

 

Po iście mistrzowskiej dekoracji, podczas której nie zabrakło nawet confetti przyszła pora na wyróżnienia. Najlepszym strzelcem został drugi raz z rzędu Marek Przybyłek z CityFit, a najwięcej asyst zanotował Bartek Fila z HK Finance. Ponownie została przyznana nagroda fair play, którą z rąk Gościa Specjalnego otrzymał bramkarz DTN Energa Kamil Bieniewicz. W pełni zasłużone trofeum wręczyła zaskoczonemu Kamilowi Zuzanna Myszka, która w zastępstwie męża Piotra uczyniła ten wyjątkowy dla każdego sportowca honor. Bramkarz Energii zakończył zmagania z koszulką z autografem mistrza świata w windsurfingu oraz zaproszenie na wspólny trening na wodzie.

 

– Nagroda Fair Play okazała się najbardziej emocjonującym momentem dekoracji. Kamil Bieniewicz nie ukrywał wzruszenia i jak podkreślali nie tylko koledzy z drużyny to właśnie on w pełni zasłużył na to wyróżnienie. Przez cały sezon dał się zapamiętać, jako zawodnik uczciwy, który był w stanie wskazać sędziującym spotkania błędne decyzje, nawet te, które mogły się niekorzystnie odbić na jego drużynie – wyjaśnia Dagmara Rybicka, Communication Manager Olivia Business Centre.

 

Zobacz relacje wideo:

Ostatnim i chyba najbardziej wyczekiwanym przez piłkarzy momentem było wręczenie Pucharu dla zwycięzców. Ci, jak na najlepszych przystało pokazali klasę wykonując, ile sił w płucach hymn Niezniszczalnych Energa!

 

Ta edycja zapisała się szczególną sportową historią. W rozgrywkach wzięło udział 17 drużyn, a kibice mieli okazję oklaskiwać ponad 200 zawodników, którzy zdaniem fanów dawali z siebie wszystko. Rozegrano 144 spotkania, które zajęły 7200 minut gry. Do bramek wpadło 1607 goli uznanych przez licencjonowanych sędziów piłkarskich, którym „szefował” Kamil Kalinowski.

 

Teraz czas na oddech i zasłużony wypoczynek. Przed nami X jubileuszowa decyzja, którą zaczniemy już od września. Już teraz wiemy, że zwyciężą najlepsi!

 

 

Historia ligi:

  • 2018/19 – DTN Energa / CityFit / Fundacja Lechii Gdańsk / thyssenkrupp
  • 2017/18 – CityFit / Fundacja Lechii Gdańsk / PwC / HK Finance
  • 2016/17 – Omida / PwC / HK Finance / Bayer
  • 2015/16 – Omida / HK Finance / DTN Energa / OSTC
  • 2015 Wiosna/Lato – OSTC / Omida / DTN Energa / Bayer
  • 2014/15 Jesień/Zima – OSTC / Dream Team Niezniszczalni Energa / Meritum Bank / Energa Obrót
  • 2014 Wiosna/Lato – Dream Team Energa ITE / Energa Obrót
  • 2013/14 Jesień/Zima – Energa Obrót / Bayer
  • 2013 Wiosna/Lato – Niezniszczalni Energa / Goyello

Płyń z nami na Bornholm!

Olivia Sports organizuje Rejs na Bornholm. Płyń z nami! Rejs jest dla każdego:) Dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z morzem i dla wytrawnych wyjadaczy. Dla młodych i trochę starszych. Dla odważnych i nieśmiałych. Dla posiadających sztormiak i tych, którzy dopiero planują jego zakup;) Weź Przyjaciela, Znajomego, Mamę, Wujka, Siostrę, Barta. Złap z nami wiatr w żagle!

Zatem… Jeśli zastanawiasz się czy możesz z nami płynąć, nie wahaj się!

Na pokład zabieramy wszystkich, którzy chcą aktywnie wypocząć w rejsie morskim. Nie musisz mieć jakichkolwiek kwalifikacji czy doświadczenia żeglarskiego. Rejs poprowadzony zostanie przez doświadczonego kapitana, który zadba o wszystkie techniczne aspekty oraz bezpieczeństwo uczestników. Na pewno będzie wyjątkowo!:)

Termin rejsu:

27.07 – 02.08.2019 (sobota-piątek)

Obierz z nami kurs na Bornholm i Christianso

Przed nami duńskie wyspy, na których posmakujemy świeżo wędzonych ryb, zwiedzimy m.in. Centrum Średniowiecza, Twierdzę Hammershus, wysokie klify i piaszczyste plaże. Następnie skierujemy się w stronę Karlskrony – portu mieszczącego się w sercu szwedzkiego archipelagu. Czeka tam na nas wiele atrakcji: twierdza Kungsholms, stara stocznia Gamla Varvet, Muzeum Marynarki Wojennej z eksponatami statków, a także swoisty symbol Szwecji – wyspa Brändaholm z 43 czerwonymi domami.

No to jaki mamy plan?

Przede wszystkim odpoczywamy i świetnie się bawimy. Osoby chcące rozwijać swoje umiejętności żeglarskie będą mogły wziąć udział w prowadzeniu jachtu, planowaniu trasy czy czytaniu locji. W nawigacji skorzystamy z map papierowych, ale również z nowoczesnej elektroniki, autopilota i pozostałych instalacji, które oferuje jacht.

Proponowana trasa:

Gdynia – Bornholm – Olandia – Karlskrona – Gdynia 

Ostateczny kształt trasy omówiony zostanie ze sternikiem w dniu rozpoczęcia rejsu na podstawie prognoz pogody i preferencji załogi.

Cena rejsu:

1390 złotych.

Cena zawiera:

  • miejsce na jachcie z pełnym wyposażeniem,
  • opiekę doświadczonego skippera,
  • szkolenie żeglowania, locji, świateł nawigacyjnych, obsługi instalacji na jachcie, instrumentów nawigacyjnych, radia VHF.

Opłaty dodatkowe na miejscu:

  • kasa pokładowa (ok 200-300 zł od osoby) – załoga składa się na wspólne wydatki: wyżywienie (w tym również skippera), paliwo, opłaty postojowe. Niewydane pieniądze wracają do uczestników na koniec rejsu.

Nasz jacht

Bavaria 37 – komfortowy jacht dla 8 osób (7 uczestników + sternik)

Płyniemy nowym modelem jachtu renomowanej niemieckiej marki Bavaria. Jachty tego producenta cieszą się dużą popularnością wśród armatorów i klientów w całej Europie. Cechuje je przyjazna obsługa, łatwe prowadzenie, bezpieczeństwo, świetne rozplanowanie przestrzeni oraz wygoda.

  • 8 koi
  • długość 11,30 m
  • szerokość: 3,67 m
  • zanurzenie 1,95 m
  • silnik 28 KM
  • zbiornik paliwa 150 l
  • ilość kabin – 3 (dostępne dla uczestników rejsu, sternik śpi w mesie) zbiornik wody 210 l
  • 1 łazienka

Bornholm

Nie bez powodu Bornholm jest nazywany rajem dla rowerzystów. 235 kilometrów ścieżek rowerowych, wyznaczonych z daleka od ulicznego ruchu, zadowoli nawet najbardziej wybrednych amatorów tego sportu. Do zobaczenia i zwiedzenia jest po drodze sporo atrakcji: Muzeum Historii Naturalnej NaturBornholm z ciekawymi interaktywnymi ekspozycjami, park wodny Joboland, Centrum Średniowiecza, a także wytwórnie szkła artystycznego i wędzarnie śledzi. Warto też zatrzymać się, by spróbować słynnych w całej Danii słodyczy z małej wytwórni w Snogebaek i Svaneke.

Karlskrona

Miasto w sercu archipelagu, urzeka swoim spokojnym klimatem. Samo centrum położone jest na wyspie odległej o 6 km od lądu stałego! Można odpocząć po rejsie w klimatycznej kawiarni lub udać się na zwiedzanie kilku ciekawych miejsc: Muzeum Wojennej w Karlskronie – są tu prawdziwe pełnowymiarowe okręty wojenne, XVI galiony, unikatowe modele i podwodny tunel, w którym można podziwiać wrak żaglowca na dnie morza. Przy samym centrum miasta znajduje się niewielka wysepka Bränd, na której znajdują się 43 czerwone domki. Do zwiedzenia jest też twierdza Kungsholms Fort, która broniła bram Karlskrony przez ponad 300 lat. Egzotyczne rośliny były tutaj zwożone przez lata na pokładach wielu statków wracających z dalekich rejsów, obecnie rozkwitają chronione przez mury fortecy. Stara stocznia Gamla Varvet – jest obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych Karlskrony. To również najważniejszy obiekt światowego dziedzictwa w Karlskronie. Na terenie stoczni znajduje się przykładowo 300 metrowa budowla z 1692 roku, w której wiązano sznury, najdłuższa drewniana budowla Szwecji oraz pierwszy suchy dok, tzw. „Polhemsdockan”, powstały w latach 1716-1724, który był wówczas określany mianem ósmego cudu świata.

Jak przygotować się do rejsu?

https://akademiazeglowania.pl/rejsy-stazowe/jak-przygotowac-sie-do-rejsu/

 

ZGŁOSZENIA: INFO@OLIVIASPORTS.COM

Łączy nas pasja. Ola z PwC: każdy ma coś, co może dać innym

Jedynka to nie koniec świata…

Każdy ma coś, co może dać innym. Dzieląc się wiedzą, czasem i pomocną dłonią. Zmieniając życie osieroconych dzieci, którym los już na starcie odebrał wiele szans. Miarą człowieczeństwa jest rozmiar troski, którą oferujemy innym ludziom – ma pewność Aleksandra Bykowska, która stworzyła i koordynuje pracowniczy wolontariat w firmie PwC, polegający na udzielaniu korepetycji w Domu Dziecka.

Jak zapalić kolegów do wolontariatu pracowniczego?

Bardzo łatwo, natomiast wymaga to wyjścia przed szereg i przedstawienia propozycji działania. Chwilę po tym, gdy dołączyłam do firmy mignęło mi jedno z podziękowań dla PwC za udział i zaangażowanie w akcję społeczną. W tamtym czasie nazywaliśmy się Centre of Excellence, więc tym bardziej postanowiłam namówić, tak wspaniałych ludzi do zrobienia czegoś dobrego, podzielenia się swoją wiedzą i wejścia w całkiem inną rolę, niż tą pełnioną co dzień.

Mówimy o nowej roli nauczyciela?  

Korepetytora. Pomyślałam o zajęciach z angielskiego – ten język jest codziennością w naszej firmie, więc nie brakuje kandydatów, którzy mogliby wspierać. Zaczęłam od siebie, dając przykład, że można działać regularnie pracując na wymierne efekty.

Jak stworzyć taki zespół?

Początkowo trochę niepewnie podeszłam do tematu i z wielkim zaskoczeniem przyjęłam liczbę chętnych, którzy chcieli wspólnie ze mną pomagać. Nasi wolontariusze okazali się bardzo samodzielni i systematyczni, ich praca nie wymaga nadmiernej koordynacji.

Komu pomagacie?

Dzieciom i młodzieży z lokalnego domu dziecka. Z wielu powodów jest to trudne środowisko, które budziło wśród wolontariuszy pewne obawy. To nie tak, że dzieci wszystko „kupią”. Najważniejsze aby unikać porównywania – do znanych nam dzieci i młodzieży i samych siebie ze szkolnych lat.

Dlaczego to takie istotne?

Brak rodziców i codzienność w domu dziecka sprawiają, że te dzieci nieco inaczej postrzegają świat. Od najmłodszych lat zostają wystawione na wielką próbę, więc naszym zadaniem jest umiejętne dopasowywanie poprzeczki i racjonalne stawianie oczekiwań. Kluczem do serc jest swoisty luz – pozwala zmieniać atmosferę, a dzieci dzięki temu czują się znacznie bardziej komfortowo. Proszę mi wierzyć, że wtedy efekty zadowalają obie strony, to bardzo ważne w pracy charytatywnej.

Jak dzieci przyjęły pomysł dodatkowych lekcji?

Miałam przyjemność poznać większość naszych podopiecznych w różnych placówkach i widzę, że przyjęli wolontariuszy nadzwyczaj dobrze. Narodziły się relacje trochę przyjacielskie, ale również mentorskie. Wolontariusz stał się wzorem osoby dorosłej zupełnie innej, niż wychowawca, który wymaga porządku, bądź tez osoby ze środowiska z przeszłości. Właściwie staje się starszym kumplem, który inspiruje i jednocześnie  potrafi pokazać, że pewne rzeczy naprawdę warto robić.

Korepetycje, które zmieniają świat?

Bez przesady (śmiech). Relacje, które pozwalają na rozwój to dla nas korepetytorów największa nagroda. Przykładem jest chłopiec, który zainspirowany pracą z wolontariuszką złożył papiery do liceum, odkładając pomysł na szkołę zawodową. Korepetytorka okazała się być dla niego kimś ważnym, czuł, że ma w niej wsparcie, konsultował z nią przyszłościowe decyzje o wyborze kierunku studiów.

Czy Wasze działanie można określić, jako program?

Wolontariat pracowniczy to przede wszystkim chęć niesienia pomocy samej w sobie. Każdy z uczestników podpisuje indywidualnie umowę z domem dziecka. Firma PwC wspiera nas przyznając trzy godziny pracy w miesiącu, które możemy poświęcić dzieciom. Umożliwia wcześniejsze wyjścia z pracy, dzięki którym zdążamy na zajęcia, niesie pomoc w postaci artykułów papierniczych i potrzebnych do lekcji materiałów. Jednak proszę pamiętać, że rzeczy materialne nie są tutaj najważniejszą potrzebą.

Co nią jest?

Nasza uwaga, którą całkowicie skupiamy na podopiecznych. Zauważyłam, że nawet jeśli dorosły wymaga i zmusza do dodatkowej pracy to uczniowie cieszą się z tego, wręcz czekają na te zajęcia. To niesamowite móc obserwować radość na nasz widok! Powitania grupy młodszych dzieci są bardzo energetyczne (śmiech)!

Brzemię odpowiedzialności nie uciska?

Nikt z nas nie próbuje nawet wchodzić w rolę wychowawcy. Rozumiemy, że kształtujemy te dzieci w aspekcie edukacyjnym, więc zależy nam aby pokazywać możliwości i dodawać odwagi, przekonując, że warto zawalczyć o marzenia. Od początku unikamy bliskich relacji personalnych, które mogłyby okazać się krzywdzące, gdy ktoś z nas musiałby zrezygnować z tej pracy.

Takiego dystansu trzeba się nauczyć?

Wolontariusze pracujący w programie bardzo przejmują się swoimi uczniami. Jednak nie wykracza to poza relacje, na które się umówiliśmy. Często dostaję maile z informacjami o kryzysach, które najczęściej po czasie zmieniają się w sukces. Każda jedynka jest powodem do zmartwienia. Gdy poprawka uda się na czwórkę, uczeń i korepetytor rosną z dumy (śmiech).

Wyłącznie z angielskiego?

Od tego roku również matematyka. Okazało się, że wsparcie jest pilnie potrzebne.

Jak licznej grupie pomagacie?

Z korepetycji korzysta około 25 uczniów. Grupa wolontariuszy jest zawsze stała, liczy 15 zaangażowanych. Bardzo cieszą zapytania, jak można się do nas przyłączyć. Na kolejny rok powstała już lista chętnych nauczycieli, więc dzieciaki otrzymają mocne wsparcie.

Przyjęliście stałą formułę spotkań?

Wszystko zależy od potrzeb. Zdarza się, że wolontariusz prowadzi grupę, o ile jest ona w tym samym weku. Bywają zajęcia indywidualne.

Wolontariat pracowniczy ma już 2 lata, jakie plany na przyszłość?

Myślę, że nasza współpraca z Gdańskim Integracyjnym Domem Dziecka jest na tyle trwała i owocna, że obie strony chcą ją kontynuować. Placówka ma 4 oddziały w różnych lokalizacjach, w których mieszkają jej wychowankowie. Ważne, abyśmy skupili się na rozwijaniu tej współpracy. Oczywiście, jesteśmy otwarci na wsparcie kolejnych domów dziecka. Staram się na bieżąco sprawdzać, czy nie ma dodatkowych potrzeb.

Jest satysfakcja?

Największa satysfakcja jest wtedy, kiedy widzi się realne postępy  – czasem zauważamy je sami, czasem dowiadujemy się o zdanym egzaminie albo wyższej ocenie na koniec roku. Również, kiedy po pierwszym roku trwania programu placówka wyraziła chęć kontynuowania współpracy z nami dotarło do mnie, że naprawdę się spisaliśmy.  Byłam zaskoczona, bo w sumie nie miałam okazji przyglądać się projektowi od tej strony – poświęcałam czas pomagając dzieciakom, nawet i trzy razy w tygodniu biorąc zastępstwa w przypadku niedyspozycji wolontariuszy, tak by nasi uczniowie nie tracili cennych lekcji. Wyrazy wdzięczności, które otrzymywaliśmy od dyrekcji i wychowawców były bardzo mile i budujące , natomiast totalnym zaskoczeniem okazało się wyróżnienie akcji w raporcie Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Być przykładem wolontariatu pracowniczego dla firm to wielkie wyróżnienie i jeszcze większa motywacja do działania.

 

Rozmawiała: Dagmara Rybicka, Dział Komunikacji Olivia Business Centre

Wielkie emocje i niespodzianki w ćwierćfinałach ligi Olivia Sports!

Rywalizacja do ostatniego gwizdka, odrabianie strat, seria rzutów karnych, porażki faworytów – to wszystko wydarzyło się w meczach ćwierćfinałowych ligi piłki nożnej Olivia Sports. W pierwszej rundzie fazy pucharowej nie można było narzekać na brak emocji. Wystarczy powiedzieć, że tylko 1 z 4 rozstawionych zespołów awansował do półfinału. 

Olivia Business Centre – thyssenkrupp 5:5 k. 2:3

Cóż to były za emocje! W tym pełnym zwrotów akcji meczu oba zespoły miały szanse na zwycięstwo. Prowadzenie zmieniało się kilka razy na korzyść każdego zespołu. Odrobiwszy dwa gole straty Olivia miała wielką szansę na zwycięstwo, grając w końcówce z przewagą zawodnika. O awansie thyssenkrupp przesądziły dopiero rzuty karne. Po meczu nie zabrakło jednak przybijania piątek i podziękowań za zaciętą, sportową rywalizację.

PwC – Fundacja Lechii Gdańsk 3:7

Niespodziankę sprawili finaliści zeszłego sezonu, czyli Fundacja Lechii Gdańsk, która pokonała rozstawione z nr 2 PwC 7:3. Warto dodać, że do przerwy to PwC prowadziło 3:1… Jednak druga połowa to była już zupełnie inna historia. Tym samym Lechiści wzięli rewanż za wysoką porażkę z rundy zasadniczej i stali się autorami jednego z najbardziej spektakularnych powrotów w historii rozgrywek.

HK Finance – Dream Team Niezniszczalni Energa 3:6

W dwóch ostatnich meczach spotkały się HK Finance i Dream Team Niezniszczalni Energa. Te spotkania to „klasyk” ligi Olivia Sports. Tym razem górą była Energa, wygrywając 6:3 eliminując tym samym przeciwników rozstawionych z nr 3. Potwierdziło się stare sportowe porzekadło, aby nie lekceważyć serca mistrza. A DTN Energa to przecież mistrzowie ligi z 2014 roku!

CityFit – CCC 9:2

Niespodzianki nie było za to w ostatnim ćwierćfinale. Broniący tytułu i rozstawiony z nr 1 CityFit pokonał CCC 9:2. Dla CCC sam awans do ćwierćfinału był największym jak do tej pory sukcesem, w dodatku wywalczonym w dramatycznych okolicznościach w ostatniej kolejce fazy grupowej.

Pary półfinałowe (terminarz wkrótce):

  • CityFit – thyssenkrupp
  • Dream Team Niezniszczalni Energa – Fundacja Lechii Gdańsk

autor: Paweł Pinker

W Olivii łączy nas pasja – zostań Ambasadorem swojej pasji!

Uwielbiasz najnowsze technologie, a może lubisz gry planszowe? Jesteś mistrzem samby, rumby, jogi, bingo? Kochasz seriale kryminalne, a może książki o przełomowych ideach? Organizujesz pikniki sportowe, kluby szachowe, warsztaty kulinarne? Jesteś wolontariuszem? Malujesz? Piszesz? Szkolisz? Prowadzisz audycje w radio? Realizujesz materiały wideo? Rób z nami to, co kochasz i ZOSTAŃ AMBASADOREM SWOJEJ PASJI W OLIVII.

Dla nas ważne jest to, co jest ważne dla Ciebie – zawodowo i pozazawodowo, bo wierzymy, że zawsze #razemmozemywiecej!

Ilu ludzi, tyle pasji, więc mamy już Kino Na Jowiszu i Chór OBC. Organizujemy koncerty Olivia Camerata i spotkania kobiet branży IT w ramach Olivia TechWomen. Wymieniamy się wiedzą podczas Warsztatowni O4. Poza tym wspólnie biegamy, jeździmy rowerem, uprawiamy nordic walking, żeglujemy… i, oczywiście, gramy w nogę!:)

Ale to nie wszystko. Chcemy z Tobą zrobić jeszcze więcej!

 

Chciałbyś podzielić się swoją pasją? Opowiedzieć o niej? Zorganizować wspólne spotkanie, warsztat, szkolenie? Razem potańczyć lub poćwiczyć? Zyskać przy tym znajomych, a może nawet, z czasem, Przyjaciół? Zrób to z Olivią!

CO OFERUJEMY, CZYLI KILKA SŁÓW O PAKIECIE AMBASADORA
• Na miły początek: pakiet powitalny, i dostęp do stref wspólnych O4 Coworking (byś mógł/ mogła przygotować się do spotkań/ warsztatów, które chcesz z nami zrealizować)
• Salę konferencyjną na spotkanie Twojego Teamu Pasji.
• Mały poczęstunek podczas warsztatu, szkolenia, networkingu…
• Komunikację Twojego wydarzenia z wykorzystaniem: strony WWW Olivia Business Centre, socialmediów OBC, ekranów multimedialnych, m.in. w Olivia Star. Jeśli masz swoją stronę WWW, kanał na YouTube, blog/ wideoblog, poinformujemy o nim/ przekierujemy do niego.
• Prezentację Ciebie, Twojego hobby, Twojego Teamu Pasji podczas eventów otwartych Olivii, jak Lato na Patio.
• Jeśli zechcesz: wywiad/ film z Tobą i o Tobie/ Twoim Teamie promowany przez OBC.
• Wypożyczenie/ zakupienie drobnego sprzętu, byś mógł/ mogła przeprowadzić swoje zajęcia.
• Wjazd na 34 piętro Olivia Star (wow!).
• Wizytówki Abasadora.
• Raz w miesiącu miłą niespodziankę (np. lunch w Natce, bon na pysznego burgera, itp.).
• Raz na kwartał wspólne spotkanie integracyjne wszystkich Ambasadorów!
• Raz na kwartał udział w wybranym warsztacie Warsztatowni O4
• Raz na kwartał zaproszenie na wybrany przez Ciebie płatny event w Olivii, byś mógł się rozwijać i zyskiwać dodatkową wiedzę.
• Kartę Oczterianina (10% zniżki na atrakcyjną ofertę partnerów).
• Współpracę z zespołem komunikacji Olivia Business Centre.
• Pomoc prawną (dział prawny OBC zadba o kwestie RODO, karty uczestnictwa, rejestrację na wydarzenia).

CZEGO OCZEKUJEMY?
• Pasji!
• Cyklicznych spotkań.
• Dbałości o coraz większą:) frekwencję.
• Stałego kontaktu z Teamem Pasji, którego core musi stale liczyć minimum 5 osób.
• Przygotowania merytorycznego.
• Komunikacyjnej aktywności (na swoich i w naszych kanałach komunikacji).
• Wzajemnej promocji i współpracy.
• Stałego kontaktu z koordynatorem z Olivii. Służymy wszelką pomocą!
• Bycia Ambasadorem swojej pasji, wspieranej przez Olivię, w Twojej firmie, organizacji, wśród znajomych…

 

Naszymi Ambasadorami są już:

Janek z Airhelp (naOLIVIAlnia)

Ela z OBC (Chór OBC)

Maciej z Arrow (Gry RPG)

Magda z Arrow (Wspólne Wędrowanie)

Mariusz (Klub Ojca)

 

SKONTAKTUJ SIĘ ZNAMI!

Opowiedz nam o tym, co kochasz i przedstaw swój pomysł na organizację wydarzenia w Olivii i z Olivia Business Centre! Zapewnimy Ci wszelką pomoc, byś mógł wcielić swój plan w życie i dzielić się z nami Twoją pasją.

Napisz na adres: elzbieta.sumionka@oliviacentre.com, w tytule maila podając hasło AMBASADOR.

 

DO ZOBACZENIA!