O świeżo rozdanych kartach, nowych perspektywach dla Gdańska i palących problemach, z którymi powinni zmierzyć się politycy na fali powyborczych emocji odpowiada Andrzej Stelmasiewicz, gdański radny, założyciel Wspólnoty Gdańskiej.
Jakie oczekiwania wobec Gdańska, chwilę po wyborach?
Jak najlepsze. Liczę, że takie decyzje wyborców spowodują jeszcze mocniejszy rozwój Gdańska, w zgodzie z tendencją, która panuje od kilkunastu lat. Natomiast muszę przyznać, że odrobinę zaskoczyła kampania wyborcza.
Czymś szczególnym?
Wszyscy kandydaci na radnych i prezydentów mówili głównie o jednym. Skupiali się na dzielnicach i na inwestycjach, które ułatwią życie mieszkańcom.
Nowy trend?
Tak, takie przyszły czasy. Jednak jestem daleki od określania ich modą. Obserwujemy historyczny moment, w którym uwaga polityków jest zwrócona w stronę zwykłych ludzi. Władza nie patrzy wyłącznie na silną grupę elit ale działa zgodnie z refleksją, że prócz aktywnych obywateli są tłumy tych, którzy działają mniej. Pamiętając, że nie można przestać zauważać ich i ich potrzeb.
Chcą zauważać, czy był to wabik kampanii?
Nie wiem, ale mam głęboką wiarę, że deklaracje będą miały pokrycie. Paweł Adamowicz jest ciekawym przypadkiem do analizy. Na przestrzeni lat mam przyjemność obserwować, jak zmienia się mój „Wódz”. Uczy się, wyciąga wnioski, obserwuje ten świat. To wyjątkowy człowiek.
Czego chcieć więcej od Wodza?
Faktycznie, taki wymiar polityczny jest niezwykle pozytywny. Szczególnie, że musimy wziąć pod uwagę korzenie. Prezydent wyszedł z pozycji konserwatywno-chrześcijańskich ale również niepodległościowych, w kontekście rewolucji społecznej, jaka się działa. Istotne i godne pochwały jest dążenie do zmian, a to spora rzadkość u polityków, ich przemiany bywają raczej incydentalne. Dlatego głęboko wierzę, że to nie kiełbasa wyborcza i Paweł Adamowicz deklarując kontrakty dla dzielnic faktycznie ich dotrzyma.
Wyłącznie dzielnice?
Jestem pewien, że duże inwestycje dotyczące miasta będą działy się równolegle. Jeśli Gdańsk ma się rozwijać musi się to dziać w sposób zrównoważony. Jednak nie nadużywam tego słowa w modnej obecnie interpretacji.
W takim razie w jakiej?
Zdroworozsądkowej. Są potrzebne duże i małe inwestycje. Twarde i miękkie.
Co oznaczają dla Oliwy?
Ta dzielnica jest mi najbliższa, chociaż zostałem wybrany w okręgu numer 6 i czuję się reprezentantem mieszkańców Jelitkowa, Żabianki, Oliwy, Osowej, Matarni i Kokoszek. A, jako radny miejski odpowiadam przed wszystkimi gdańszczanami.
Pojawi się szansa na nową odsłonę ulicy Spacerowej?
To mam na sztandarze. Nie mogę obiecać, że ją udrożnię. Myślę, że dzisiaj nikt nie wie, jak to zrobić.
W czym kłopot?
Problemem nie jest sama Spacerowa. Każda sprawa ma swoje wąskie gardło. Jeśli zrobimy ze Spacerowej siedmiopasmową autostradę, a nie zmienimy mostku przy Młynie i tak nic to nam nie da. Rozmawiam z różnymi ludźmi i każdy ma jakiś pomysł. Zwykle jest to propozycja udrożnienia jednej ulicy. Co z tego, skoro automatycznie zablokuje to kolejną. Dlatego planuję zrealizować okrągły stół.
Historia zatoczy koło?
Celem jest rozmowa pomiędzy fachowcami od budowy dróg, komunikacji publicznej, aktywistami, pieszymi i mieszkańcami. Nie ma sensu rozmawiać o udrożnieniu Spacerowej tylko o poprawie systemu komunikacyjnego w Starej Oliwie i w Nowej Oliwie.
Czy nadchodzące „nowe” oznacza, że lokalna społeczność poczuje się bardziej otoczona opieką przez polityków?
Wszystko zależy od radnych, których sobie wybrali. W moi rozumieniu, radny powinien działać na dwóch frontach. Z jednej strony musi być aktywny w Radzie Miasta. Drugą rzeczą jest częsty kontakt z wyborcami. Bez rozmowy, bez bycia wśród mieszkańców nie będzie wiedział, co mieszkańcy uznają za wartość. Nie jest to proste. Ile ludzi tyle pomysłów, rozmowa pozwala pewne sprawy wypośrodkować. Decyzje powinno się podejmować wtedy, gdy znajdziemy wspólny mianownik, zakładając, że tak pojęty kompromis będzie dla wszystkich do zaakceptowania.
Andrzej Stelmasiewicz był uczestnikiem debaty samorządowców „Gdańsk po wyborach. Co zostanie z obietnic?” zorganizowanej w Olivii przez Klub Jagielloński. Rozmawiano m.in. o tym, jakie będzie następne pięć lat samorządu gdańskiego, jaka jest rola samorządności w Polsce 2018-2023 i czy musi być ona podporządkowana polityce krajowej? W rozmowie udział wzięli również Anna Golędzinowska, Radna Miasta Gdańska (Koalicja Obywatelska), Jolanta Banach (Lepszy Gdańsk), Andrzej Skiba (Prawo i Sprawiedliwość).