O tym, czy we współczesnym świecie warto być człowiekiem wrażliwym, co wynika z bycia empatycznym wobec innych ludzi i dlaczego aktywność i rozwijanie pasji pomagania daje siłę do pokonywania wszystkich trudności rozmawiamy z Paulą Rettinger-Wietoszko.
Monika Bogdanowicz (Ekspert komunikacji i relacji zewnętrznych Olivia Business Centre): Jak powstał pomysł na festiwal i jakie są główne cele tego wydarzenia i całej inicjatywy, którą Pani powołała do życia pod szyldem Festiwal Wrażliwy?
Paula Rettinger-Wietoszko, dyrektor Festiwalu Wrażliwego, prezes fundacji ZOSTAW SWÓJ ŚLAD: Pomaganie wymaga wrażliwości. Twórczość także. Zwłaszcza twórczość reporterów, którzy dostrzegają i opowiadają prawdziwe historie ludzi. Chcieliśmy pomagać naszym podopiecznym, dając coś w zamian. Coś więcej niż tylko wdzięczność dla tych, którzy wspierają nasze cele. Dając inspirację, rozwój, szersze spojrzenie na to co dzieje się wokół. Bo branie i dawanie dobrze współistnieją w równowadze.
Tak powstał pomysł na Festiwal Wrażliwy – festiwal twórczości wrażliwej na innych. Pomysł na zbieranie prawdziwych historii w formie dokumentów i reportaży. I nagradzanie tych twórców, którzy szczególnie wrażliwie patrzą dookoła, potrafią rozmawiać z szacunkiem i uważnością na swoich bohaterów. I opowiadają nam historie, które mogą zmienić nasze widzenie świata.
To ogromna wartość – tym chcemy się podzielić i odwdzięczyć ludziom, którzy zmieniają świat poprzez swoją twórczość i poprzez wspieranie szczytnych idei w każdy inny sposób.
MB.: Mamy czas, aby zaglądać głębiej w sprawy świata tego? By dostrzegać człowieka w pięknych i trudnych chwilach, by móc się zachwycić siłą charakteru i dobrem serca?
PR-W.: Festiwal pokazuje nam, że jeśli ktoś wskaże nam ścieżkę, poprowadzi na skróty przez gąszcz informacji – znajdujemy czas na wartości. Nasza praca polega na wyłowieniu z natłoku publikacji tych wartościowych, prawdziwych historii. Zapraszamy do festiwalu reporterów i dokumentalistów szczególnie uważnych, by poprzez „filtr wrażliwości” pokazać ich prace uczestnikom festiwalu. I by ich nagradzać, wyróżniać nie tylko za warsztat, umiejętność opowiadania historii, ale właśnie za wrażliwość na innego człowieka.
To, że festiwal z roku na rok tak się rozwija, poziom zgłoszonych do konkursu prac jest tak wysoki, a widzowie i czytelnicy wychodzą z pokazów i paneli dyskusyjnych poruszeni i zainspirowani – wskazuje na to, że mamy przestrzeń dla innego człowieka. I to jest istota naszej pracy.
Pomagając nieuleczalnie chorym dzieciom i ich rodzinom wiemy, że obok wsparcia finansowego, które jest niestety ogromnie ważne – równie potrzebna jest życzliwość, czas, dobre słowo czy prosty gest. Ale najpierw musi być świadomość.
M.B.: Co to znaczy dzisiaj: być wrażliwym człowiekiem?
PR-W.: Pięknie mówią o tym członkowie naszej Kapituły Honorowej. Pani Ewa Ewart zapytana o wrażliwość w dzisiejszej rzeczywistości powiedziała: „Odnoszę wrażenie, że dziś wrażliwość to cecha postrzegana jako ułomność charakteru, której należy się wstydzić. Dla wielu to oznaka słabości i życiowej niezaradności. Dla mnie to piękna umiejętność uważności oraz otwartości wobec drugiego człowieka, niezależnie od tego kim jest i co sobą reprezentuje. W naszej nieustannej gonitwie do przodu to wrażliwość pozwala zatrzymać się obok niego i poświęcić mu chwilę. Tak niewiele, a tak dużo może znaczyć. Jak dobrze, że są takie inicjatywy jak Festiwal Twórczości Wrażliwej Społecznie!”
Agnieszka Holland mówi o wrażliwości tak: „Wrażliwość to dla mnie empatia. Bo można mieć wrażliwą skórę, odbierać dogłębnie ból i cierpienie, jeśli dotyczy nas samych. Można mieć wrażliwość na piękno – doznawać rozkoszy oglądając lub słuchając czegoś pięknego. Ale empatia to coś jeszcze: to uruchomienie takiej wrażliwości poprzez współodczuwanie z innymi, nawet tak bardzo innymi od nas jak zwierzęta. Więc wrażliwość to empatia, a empatia to wyobraźnia.”
Dla mnie wrażliwość to siódmy zmysł. Pozwala dostrzec, poczuć i działać.
M.B. Dlaczego warto podejmować wysiłek kształcenia i rozwijania w ludziach uczuć empatii i wrażliwości?
PR-W.: Jak mówi Anna Dymna – „Wrażliwość to taki skarb, który podobno dostaje każdy człowiek przy urodzeniu, dzięki któremu życie człowieka staje się niezwykłe. Wrażliwość wyostrza wszystkie zmysły. Człowiek widzi dużo głębiej, dużo szerzej dużo więcej. Widzi więcej kolorów na tym świecie. Słyszy i rozumie dużo więcej słów, intonacji. I życie człowieka nabiera walorów podróży, która ma wiele dróg. I w tych meandrach doświadcza niezwykłych przygód – właśnie dzięki wrażliwości.”
Myślę, że najlepszym dowodem na to jak ważna jest dyskusja o niej, świadczy to, co wydarzyło się podczas paneli dyskusyjnych z dziećmi i młodzieżą w Gdyńskim Centrum Filmowym. Po projekcji każdego filmu prowadząca, Beata Szewczyk, rozmawiała z młodą widownią. Las rąk, pasja, emocje i ogromna potrzeba wyrażenia swojego zdania w dyskusji. Tak – to dlatego warto.
„Co zrobiło na mnie największe wrażenie na Festiwalu Wrażliwym? Spotkanie z dziećmi. – mówi Łukasz Pilip, reporter Dużego Formatu i Wysokich Obcasów – Przyszły starsze i młodsze. Oglądały dokumenty w kinie, a po każdym dyskutowały. Nie, nie interesowały ich komórki. Zamiast tego wyrywały się do odpowiedzi. Chciały podzielić się tym, kto jest dla nich najważniejszy, czy mają przyjaciół, kiedy jest im smutno. Byłem wzruszony. Nigdy nie miałem takich zajęć w szkole. Widziałem, że dzieci czuły się traktowane poważnie, mogły się wygadać. Na widowni byli też ich niepełnosprawni koledzy. Po jednym z seansów wstał z widowni chłopiec z zespołem Downa i powiedział, że jest mu przykro, gdy inni śmieją się z niego. Co za odwaga! Ale też co za reakcja sali, która przysłuchiwała się w ciszy i traktowała chłopca jak kumpla. To spodobało mi się najbardziej. Że Festiwal uczy akceptacji, zrozumienia, traktuje wszystkich równo, a przede wszystkim – słucha dzieci.”
Otwarcie Festiwalu wrażliwego w Olivia Business Centre
M.B.: Co wyróżnia ten projekt na tle innych inicjatyw kulturalnych mających związki z obszarem charytatywnym?
PR-W.: Wrażliwość jest przywilejem, choć bywa też trudna. Bo widzimy więcej i musimy coś z tym zrobić. Dla reportera, dokumentalisty czy artysty jest jednym z najważniejszych narzędzi pracy. Festiwal wrażliwy powstał, by ją rozpoznawać, odnajdywać, doceniać. By wyróżnić tych dziennikarzy, którzy dzięki niej widzą to, czego w codzienności łatwo nie zauważyć. I którzy wierni tej wrażliwości opowiadają historie innych ludzi z szacunkiem, wyczuciem i uczciwością. Podczas Festiwalu oglądamy, czytamy i dyskutujemy. Zadajemy sobie czasem trudne pytania o prawdę, rzetelność, intuicję i pokusy związane z zawodem dziennikarza, reportera czy filmowca. Ale przede wszystkim dotykamy trudnych, pięknych i inspirujących historii, które naprawdę dzieją się wokół. Nie chcemy być wobec nich obojętni.
A przy okazji pomagamy – całkowity dochód z Festiwalu Wrażliwego jest przeznaczony na pomoc nieuleczalnie chorym dzieciom i ich rodzinom. Wszyscy pracujemy przy nim charytatywnie. Co roku też partnerem festiwalu jest jedno z pomorskich hospicjów dziecięcych. Od nich też się uczymy. Prawdziwego życia, świadomości śmierci, działania z oddaniem, mądrością, rozmowy o tematach tabu.
Przy festiwalu pracują też rodzicie chorych dzieci – podopiecznych naszej fundacji. Mogą zrealizować się, uczestnicząc w czymś wyjątkowym, na chwilę powrócić do „normalnego świata”, do społeczności. I zarobić SWOJE pieniądze lub wesprzeć swoje dzieci w nieco inny sposób. To – jak widzimy dziś podczas protestów w sejmie – nie jest proste, ani oczywiste w dzisiejszej rzeczywistości opiekunów dzieci niepełnosprawnych. I to też jeden z ważnych celów naszych działań. Pokazywać jakimi są cichymi bohaterami.
Przywracać godność i normalność rodzinom dotkniętym chorobą lub niepełnosprawnością. Łączymy sztukę, komunikację i pomaganie.
M.B.: Co jest najtrudniejszego w czasie organizacji Festiwalu Wrażliwego, a co pozwala przenosić góry?
PR-W.: Najtrudniejsze są rzeczy przyziemne – brak pieniędzy i rąk do pracy. Festiwal organizujemy we trzy, z Durgą Szymańską i Magdą Kampowską. Całkowicie charytatywnie, więc i „po godzinach”. Każdy kto organizował kiedyś takie wydarzenie, wie, co to oznacza. Niestety wraz z rozwojem festiwalu jest nam coraz trudniej to wszystko połączyć. Oczywiście wspiera nas też wielu ludzi, firm i przyjaciół. Jednak ponieważ chcemy jak najwięcej środków przekazać na pomoc – większość zadań realizujemy same i bez budżetu.
To, że są ludzie i instytucje, które nas wspierają, a festiwal tak wspaniale się rozwija – to dodaje nam skrzydeł! Dużo się uczymy – także na własnych błędach, ale mamy poczucie, że naprawdę warto. Choćby dlatego, że mamy dla kogo to robić, a w Polsce powstaje tak wiele znakomitych reportaży, które chcemy pokazać światu.
Bardzo osobiście – dlaczego chcę te góry przenosić? Uczestnikiem tegorocznej edycji festiwalu był Kuba Płaziński – podopieczny Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci w Gdańsku i jego zdrowy przyjaciel Kacper Berendt. Uczestniczyli w panelu dyskusyjnym dla młodzieży i byli też na całym festiwalu. Nakręcili nawet trailer własnego filmu, który w przyszłym roku chcą zgłosić do konkursu. Patrzyłam, jak się angażują, jak rozmawiają na forum o tak trudnych tematach jak odrzucenie, niepełnosprawność, śmierć. Jak to ich otwiera i rozwija. Po festiwalu Kuba napisał: „Było super na festiwalu, to najlepsza część mojego życia”. Dla mnie to wystarczający powód, by robić festiwal dalej.
M.B.: Festiwal to tylko jeden z elementów Pani aktywności. Proszę opowiedzieć co łączy Panią Góralkę z morzem i dlaczego to tutaj w Gdańsku zdecydowała się Pani łączyć ludzi wokół ważnych idei?
PR-W.: Te góry i morze połączyły się 23 lata temu, podczas wspinaczki w Tatrach. Poznałam tam Elizę Kugler. Do dziś jesteśmy jak siostry. Ona mieszka w Sopocie. Ja w Ojcowskim Parku Narodowym koło Krakowa. Przyjaźni odległość nie szkodzi – działamy więc razem w wielu obszarach i od wielu lat. To Eliza wymyśliła nazwę festiwalu. Dziś najważniejszym naszym projektem jest HospiCare – aplikacja dla zespołów medycznych i opiekunów Dziecięcych Hospicjów Domowych. Pomysł na nią powstał w domu Elizy, która od 17 lat opiekuje się nieuleczalnie chorą córeczką Alą. To jej doświadczenia i pomysły stały się zaczątkiem HospiCare – projektu społecznego, który chcemy podarować wszystkim Dziecięcym Hospicjom Domowym w Polsce. Projekt został doceniony na kilkunastu prestiżowych konkursach w kraju i za granicą, wsparło go wielu ludzi i udało się go zrealizować. Dziś zbieramy środki na wdrożenie aplikacji w całej Polsce i jej utrzymanie. Tu też jest miejsce na pracę dla rodziców hospicyjnych dzieci.
Dzięki udziałowi Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości założyłyśmy spółkę AppiCare sp z o.o., która by zapewnić rozwój i funkcjonowanie HospiCare tworzy też inne, komercyjne projekty medyczne wspierające np.: pacjentów onkologicznych oncoWay, czy pacjentów sanatoryjnych sanaCare.
M.B.: Jakie są Pani odczucia po festiwalu, czy udaje się podczas wydarzeń i projektów efektywnie łączyć i angażować ludzi do pomocy dzieciom potrzebującym wsparcia?
PR-W.: Prawda jest taka, że bez wsparcia trójmiejskiego biznesu festiwalu by nie było. To zaangażowanie firm i osób prywatnych jest absolutnie bezcenne. Dotyczy to zresztą wszystkich organizacji charytatywnych. Bez Was nie było by nic. Ani festiwalu, ani pomocy dla chorych dzieci. Tutaj muszę szczególnie podziękować Gdyńskiemu Centrum Filmowemu i Gdańskiej Loży Business Centre Club za czynne włączenie się w organizację wydarzeń festiwalowych, Polsko-Niemieckiej Izbie Przemysłowo-Handlowej i oczywiście Olivia Business Centre. Bardzo pomógł nam też pan Michał Guć, wiceprezydent miasta Gdynia i w przyszłym roku planujemy przenieść Galę Finałową festiwalu właśnie do Gdyni.
Nie zapominamy też o naszych ambasadorach, muzykach, prowadzących i panelistach min.: Beacie Szewczyk, Igorze Michalskim, Januszu Daszczyńskim, Magdalenie Rigamonti, Ewie Żarskiej, Annie Śmigulec, Katarzynie Włodkowskiej,Łukaszu Pilipie, Kubie Zuckermanie – wszyscy wystąpili dla nas charytatywnie. Z drugiej strony działamy rynkowo. Znamy się na marketingu, biznesie, organizacji imprez i chcemy aby ci, którzy wspierają nasze inicjatywy czuli nie tylko satysfakcję ale i konkretną korzyść.
To jest fair – to zdrowe zasady. Dlatego każda firma, która włącza się w organizację festiwalu otrzymuje obok wdzięczności bogaty pakiet medialny i marketingowy, oraz nasze wsparcie tam, gdzie możemy go dać. Oczywiście potrzebujemy takiej współpracy. Partnerów. Sponsorów. Mediów. Dziś już wiemy, że mamy do zaoferowania konkretną wartość – nie tylko ludzką, emocjonalną, ale i rynkową. Zapraszamy do takiej współpracy- do łączenia biznesu i społecznej odpowiedzialności. Przy odpowiednich zasobach można też wiele rzeczy zrobić lepiej i z większym rozmachem. Zainspirować więcej ludzi, ściągnąć więcej widzów, edukować młodzież, rozbudować program festiwalu i pomóc efektywniej. Wszystko przed nami!
M.B.: A czy biznes jest zainteresowany aktywnością i pomocą w projektach takich jak Wasz: łączących sztukę, pasją ?
PR-W.: Wszędzie są ludzie całkowicie bezinteresowni. Dają swoje pieniądze, a czasem jeszcze cenniejszy – czas! Bez nich wiele inicjatyw społecznych nie miało by racji bytu. Za to jesteśmy niezwykle wdzięczni, nie tylko jako Fundacja Zostaw Swój Ślad, ale jako przedstawiciele organizacji społecznych w ogóle. Musiałabym wymienić bardzo wiele nazwisk, żeby podziękować wszystkim.
Często przedsiębiorcy podchodzą do takiej współpracy biznesowo. I słusznie. Znów wrócę do tej wymiany korzyści. Tak powinno być. Walutą jest tu czasem współtworzenie ważnych projektów, innym razem promocja, czasem satysfakcja, czy konkretny wartościowy przedmiot. Tak jak podczas aukcji charytatywnej, która odbyła się u Was podczas otwarcia festiwalu. Licytowaliśmy grafiki najlepszych polskich twórców. Być może nie wszystkie były łatwe w odbiorze dla ludzi, którzy nie mają bliskich związków ze sztuką, ale wiemy, że mają konkretną artystyczną i rynkową wartość, która będzie rosła. Są dobrą inwestycją daną w zamian za pomoc. Staramy się tak do tego podchodzić i przy okazji uczyć się sztuki.
Aukcja charytatywna na rzecz Fundacji Zostaw Swój Ślad w Olivia Business Centre
M.B.: Czego możemy życzyć Pani na przyszłość?
PR-W.: Znakomitych reporterów prasowych i filmowych zgromadzonych wokół festiwalu już mamy. Mamy wspaniałą, młodą widownię z trójmiejskich szkół i wsparcie Gdyńskiego Centrum Filmowego, polskich szkół filmowych i uniwersytetów, naszych autorytetów i patronów. Mamy grono bezinteresownych ludzi, którzy tworzą jakość, wartość i markę festiwalu. Mamy komu pomagać. I mamy pasję, by robić i rozwijać festiwal dalej. Potrzebujemy partnerów biznesowych, którzy docenią wartości jakie możemy im dać. Oraz widzów i czytelników z całej Polski – bo wrażliwości warto się uczyć od najlepszych.
–/–
Paula Rettinger-Wietoszko, dyrektor Festiwalu Wrażliwego, prezes fundacji ZOSTAW SWÓJ ŚLAD. Festiwal Wrażliwy powstał by w ciekawy i inspirujący sposób połączyć sztukę, towarzyszące jej emocje i wrażliwość z pomaganiem nieuleczalnie chorym dzieciom i Dziecięcym Hospicjom Domowym. Bowiem całkowity dochód z festiwalu zostaje przeznaczony na pomoc właśnie im – podopiecznym i partnerom fundacji Zostaw Swój Ślad, która jest równocześnie organizatorem festiwalu.